No i stało się. Cała polska (i pewnie nie tylko polska) blogosfera oszalała na punkcie świąt. Z przepastnych czeluści Internetu wylewają się miliony przepisów na świąteczne dania, te tradycyjne i mniej związane z tradycją. Na stylizacje wigilijne, stylizacje na dzień po i czy kapelusik jest modny, czy też nie. Powstają miliony porad „jak przetrwać święta”, „jak nie przytyć święta”, „jak przetrwać święta na diecie”, czy też „10 masthewów pod choinkę”. Ja tymczasem wcale nie chcę tych świąt „przetrwywać”, najbliższym chcę podarować to, o czym marzą i chcę się nimi najzwyczajniej cieszyć w gronie najbliższych. A dla Was mam coś wyjątkowego. Od dziś do Wigilii będą pojawiały się artykuły o tradycji, będą cytowane starodawne przepisy i opowiem Wam, skąd to wszystko się wzięło. Wiedzą tą będziecie mogli zaskoczyć i podzielić się z bliskimi i przyjaciółmi przy wigilijnym stole. Zaczynajmy więc!
Skąd to całe zamieszanie, czyli tradycja.
Pierwsze wzmianki na temat odchodów Świąt Bożego Narodzenia pochodzą z roku 326 z Rzymu, lecz są wskazówki, że ich nieudokumentowana historia sięga wielu, wielu lat wstecz. Data narodzin Jezusa, czyli 25 grudnia jest datą wyłącznie umowną, gdyż zapisy biblijne nie opisują żadnej konkretny pory roku, a co dopiero dnia. Data ta została przyjęta, ponieważ w ten sposób łatwiej było nadać chrześcijańskie znaczenie zakorzenionym już tradycjom i obrzędom. Jak chodzi i Słowian i ich mitologię, to data ta związana była z najważniejszym świętem pogańskim – przesileniem zimowym. Ten właśnie okres w dawnych wierzeniach był zarezerwowany dla obrzędów poświęconym zamarłym. To właśnie dlatego tak łatwo było je zaadaptować na potrzeby chrześcijańskie.
Skąd pomysł na ucztowanie oraz dawny wigilijny savoir vivre
Sama data wigilii Bożego Narodzenia wywodzi się ze słowiańskich uczt ofiarnych poświęconych pamięci zmarłych. Słowianie bowiem wierzyli, że to właśnie tej nocy ich domy nawiedzają duchy zmarłych. Dlatego też przygotowując się do wigilijnej uczty stawiano dodatkowe nakrycie, aby Dusze mogły się najeść. Dziś u nas (przynajmniej u mnie w domu) stawia się dodatkowe nakrycie „dla połaznyka”, czyli wędrowca. Kogoś, kto nie ma domu ani rodziny. Przesąd mówi, że ugoszczenie na wigilijnej wieczerzy zbłąkanego, samotnego wędrowca zapewni rodzinie szczęście. Nie wiem jak u Was, ale do naszych drzwi jeszcze nikt taki nie zapukał, ale nakrycie czeka zawsze. Wracając do Słowian. Aby ułatwić duchom dostęp do wigilijnego stołu zostawiano uchylone okno. Po kolacji nigdy nie sprzątano ze stołu zostawiano wszystko do rana tak, aby odwiedzające dom dusze mogły się swobodnie najeść. Resztki z kolacji oraz opłatek podawano zwierzętom ponieważ wierzono, że zmarli mogą przybierać ich postać. Dzień Wigilii był wyjątkowy, a nawet najzwyklejsze czynności nabierały magicznego znaczenia. I tak na przykład:
– przechadzając się po obejściu należało poruszać się bardzo ostrożnie, aby żadnej duszy przypadkiem nie potrącić,
– drobna kradzież wigilijna miała zapewnić wzbogacenie się. Okradzionemu podrzucano „zwinięte” przedmioty dnia następnego,
– z kolei zaś pożyczenie czegokolwiek w dzień Wigilii od kogoś zwiastowało niedostatek przez najbliższy rok,
– do misy z wodą do mycia wrzucano monety, co miało zapewnić zdrowie i bogactwo,
– wodę z mycia należało wylać jak najdalej od domu, aby zapewnić sobie zdrowie i zabezpieczenie przed chorobami,
– przed kolacją wigilijną pod talerzami umieszczano różne przedmioty, np. węgiel, sól, chleb, pierścionki i mirt, co symbolizowało kolejno: żałobę, łzy, dostatek, ożenek i zaręczyny.
Dzisiejsze opowieści o tym, że wieczerza wigilijna powinna składać się z 12 potraw ewoluowały dopiero niedawno. Cytując Zygmunta Glogera i jego niesamowitą Encyklopedię Staropolską: „Wieczerza wigilijna u ludu składała się zwykle z potraw siedmiu, szlachecka z dziewięciu, pańska z jedenastu”
Choinka
Wyobrażacie sobie dzisiejsze Święta bez bajecznie kolorowej choinki? Ano jeszcze wcale nie tak dawno temu takiego zwyczaju nie było. Pierwsza, oczywiście u Słowian, pojawiła się podłaźniczka, zwana również inaczej sadem bądź jutką. Była to gałąź lub ścięty czubek sosny bądź świerka podwieszana u powały w największej izbie. W dawnych czasach „choinkowe” świece zostawiano płonące aż do rana, aby mogły się przy nich ogrzać dusze zmarłych, ozdabiano je zaś jabłkami, uznawanymi za ich ulubiony pokarm. Choinka w dzisiejszym kształcie pojawiła się w Polsce na przełomie XIX i XX wieku, najwcześniej w Warszawie, najpóźniej zaś, bo w latach 20. – 30. XX wieku w górach, a przywędrowała z Niemiec. U Słowian podłaźniczka symbolizowała nieposkromioną siłę witalną i życie. Po „rozgoszczeniu” się chrześcijaństwa, aby zatrzeć w świadomości ludzi pogańskie zwyczaje nadano jej symbol drzewa życia. Również w okresie późniejszym Kościół Katolicki zmienił symbolikę wspomnianych wcześniej jabłek, odwołując się do opowieści o rajskim jabłku i grzechu pierworodnym. Dziś możemy naszą choinkę udekorować pięknymi szklanymi bombkami i innymi cudami. Kiedyś choinkę ubierało się w orzechy, łakocie i owoce.
Kolędy i szopka
Jak chodzi o zwyczaj śpiewania kolęd podeprę się cytatami z Encyklopedii Staropolskiej Zygmunta Glogera:
„Ponieważ w średnich wiekach nowy rok zaczynał się od 24 grudnia, rzecz więc prosta, że tradycje klasycznego Rzymu, na których wychowywały się narody europejskie, wniosły do języka wielu ludów przekształcony wyraz łaciński calendae, który wiązał się z obchodem świąt Bożego Narodzenia i nazwą darów noworocznych”. Termin ten „(…) upowszechnił się w Polsce i na Rusi, gdzie w czasie święta Kolady posyłano sobie wzajemnie upominki i miano tak nazwać bożka czy boginię, której święto jakoby obchodzili poganie dawniej 24 grudnia. (…) Od Bożego Narodzenia do Trzech Króli świętowano wieczory, które dotąd lud w wielu okolicach świętymi nazywa. Przez całe te wieczory śpiewano kolędy o narodzeniu Chrystusa Pana, proste, naiwne, piękne (…). To jest charakter główny kolędy, to jest podstawa, a z tej dopiero wyrosły różne jej rodzaje i formy, to sprawiło, że lud sam mógł na tę grupę pieśni kościelnych wpływać bardzo silnie i zupełnie ją po swojemu (…) przerobić. Kto przyglądał się uważnie kolędzie ten musiał dostrzec, że jej właściwym przymiotem i największym wdziękiem, samą jej istotą, jest poufałość naiwna, z jaką mówi o narodzeniu Pana Jezusa i Jego Matce, z jaką nasz świat polski i wiejski przenosi w te odległe wieki i kraje. Ten koloryt lokalny polski nadany scenom betlejemskim, to jest cały wdzięk naiwności kolęd, a poufałość, prostota i i rozrzewnienie z jakim te sceny są opowiadane, to jest ich piękność wyższa i wewnętrzna. Ci pasterze zbudzeni przez aniołów i spieszący do owej szopy, to są polskie parobki, ta szopa jest taka sama, jak każda stajnia przy wiejskiej zagrodzie, i kto by dzieje Nowego Testamentu znał tylko z kolęd, ten mógłby myśleć, że Pan Jezus urodził się gdziekolwiek w Polsce, w pierwszej lepszej wsi, bo każda jest podobna jak dwie krople wody do tego Betlejem, jakie jest w kolędach. Żyje w nich cały ten wiejski świat, ze swoimi zwyczajami i stosunkami, uczuciami i sposobem mówienia (…)” – toż to kwintesencja!
Wszystkim nam dobrze znane dziś szopki mają swój rodowód w jasełkach – przedstawieniach opowiadających o narodzinach Jezusa opartych na Ewangelii św. Łukasza i towarzyszących im różnych cudownych wydarzeniach. „Wynalezienie” jasełek przypisuje się świętemu Franciszkowi z Asyżu w XIII wieku, a w przedstawieniach tych grali aktorzy.
W pierwszej połowie XVIII wieku zakazano wystawiania przedstawień w takiej formie w kościołach, ponieważ hierarchom nie podobało się łączenie tradycji religijnych ze świeckimi. Ponadto księża uznali, że takie zachowywanie się w miejscu świętym, jakim jest kościół, jest niegodne. I tak właśnie powstały znane nam w dzisiejszych czasach szopki.
Na dziś już koniec, za to jutro poczytacie o wigilijnej kolacji, potrawach i ich symbolice oraz wielu innych ciekawych zwyczajach.
Podobał Ci się ten tekst? Podaj dalej i podziel się nim z przyjaciółmi.
2 comments on “Skąd się wzięły Święta Bożego Narodzenia – część I”
ikolorowanki
Podziwiam twój blog 🙂 dziękuję za tak dużą dawkę wiedzy
Kates Kitchen by Kattia S Post author
serdecznie dziękuję 🙂