Czy człowiek zajmujący się zawodowo takimi przyjemnościami, jak jedzenie i wino może wstać lewą nogą? Ano może szczególnie, gdy jesień uderza w pełnej okazałości, piękne słońce zastępują ołowiane chmury, a temperatura niebezpiecznie kieruje się w stronę niekoniecznie ulubionych wartości. A że szkoda czasu na smutki, to jest to moment, w którym jestem zdecydowaną zwolenniczką rozpieszczania się. W takich oto warunkach powstał przepis na przepyszne babeczki, za które obawiam się, że wyląduję w fit-piekle, ale mam szansę na znakomite towarzystwo ;). Przepis sam w sobie jest szybki, jednak ze względu na czas studzenia elementów nieco przeciąga się – dlatego warto zabrać się za przygotowanie tych babeczek zanim jesienna depresja zagoni nas pod kocyk bezpowrotnie.

Składniki:

 Kruche ciasto (na ok. 10 porcji):
200 g mąki
100 g masła
1 jajko
25 g drobnego cukru
Szczypta soli

Krem budyniowy:

100 g miękkiego masła
40 g (1 opakowanie – należy zwracać uwagę na gramaturę opakowań) budyniu waniliowego dobrej jakości – szczerze odradzam tanie dyskontowe
250 ml mleka
1 łyżka cukru (opcjonalnie)

Dodatkowo:
Po 1/2 kostki gorzkiej czekolady na jedną babeczkę
1 łyżeczka masła orzechowego, niesolonego
Maliny

Przygotowanie:

Składniki na ciasto łączymy ze sobą i wyrabiamy. Jeśli wyrabiacie ciasto ręcznie, przed wyłożeniem do foremek dobrze będzie wstawić je na chwilę do lodówki. Rozwałkowujemy, a następnie wykrawamy placuszki pasujące wielkością do używanych foremek na babeczki. Polecam zaopatrzenie się w foremki metalowe – wtedy już nimi samymi wykroimy idealnej wielkości kawałki ciasta.

Ciasto przygniatamy do ścianek foremek, a następnie nakłuwamy tak, aby w czasie pieczenia nam nie „wstało“. Pieczemy w temperaturze 180 stopni dopóki ciasto się nie zarumieni.

Nakładamy po 1/2 kostki czekolady i ponownie umieszczamy w piekarniku, aby czekolada się rozpuściła. Wyjmujemy babeczki z piekarnika, nakładamy na jeszcze ciepłą czekoladę po łyżeczce masła orzechowego i zostawiamy do wystygnięcia.

Do rondelka wlewamy mleko zostawiając ok. pół szklanki do rozpuszczenia proszku budyniowego.

Dodajemy łyżkę cukru i zagotowujemy. W pozostawionym mleku dokładnie rozpuszczamy budyń, a następnie dodajemy do gorącego mleka z cukrem i gotujemy na wolnym ogniu cały czas mieszając rózgą, dopóki budyń nie zgęstnieje.

Przykrywamy szczelnie, np. foliowym woreczkiem lub folią spożywczą i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia. Od czasu do czasu sprawdzamy, czy nie robi się „skorupka“. Jeśli tylko zacznie się pojawiać, polecam miksowanie co jakiś czas na wysokich obrotach miksera tak, aby w kremie nie pojawiły się grudki.

Gdy budyń wystygnie, do wąskiego lecz wysokiego naczynia wkładamy miękkie, pokrojone na mniejsze kawałki masło i ubijamy je za pomocą miksera na prawie białą, puszystą masę. Następnie, cały czas ubijając dodajemy po łyżce budyń.

Powstałą masę wkładamy do lodówki na ok. godzinę tak, aby stężała.

Następnie umieszczamy masę w worku cukierniczym i wyciskamy na wystudzone babeczki. Na wierzchu układamy maliny i voila! Antydepresant gotowy 🙂

Bon appetit!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *