Długo zastanawiałam się, jak zacząć cały ogromny cykl, ba! Cały dział na moim blogu na temat wina, jego degustacji, rodzajach, winoroślach, itp. I nic mi nie pasowało. Wszystko wydawało mi się albo zbyt surowe, albo zbyt oschłe, albo zbyt sztampowe. A wino to pasja, miłość, fascynacja, odkrywanie często zupełnie nieznanych nam smaków i aromatów. To ogromny świat pełen niespodzianek, cudnych przygód i radości, a nieraz rozczarowań i połykania gorzkich (dosłownie) łez.
Do czasu, gdy trafiłam na fantastyczną książkę (‘Winorośl i wino. Wiedza i praktyka. Cz.2”), w której znalazłam porównanie kroków degustacji wina do pocałunków, co pozwoliłam sobie nieco rozbudować o własną refleksję.
W książce każdy krok degustacji porównano do pocałunków z zaznaczeniem, że tak czasem potocznie są nazywane. Nie wiem, czy określenie „potocznie” jest najlepsze, wszak wiadomo, wino i całowanie to zupełnie zgrany duet. No to jak z tymi pocałunkami z winem jest?
Pocałunek pierwszy: oczy. Ten pierwszy, najbardziej nieśmiały całus, to pierwsze wrażenie, które z jednej strony opowiada nam tak wiele, a finalnie może okazać się wielką niespodzianką. To jest ten moment, gdy widzimy kogoś i oceniamy, czy nam się podoba, czy nie. Czy ma w sobie coś, co nas pociąga… W winie oceniamy kolor, intensywność, refleksy czy przejrzystość. Jak w życiu, może nas zachwycić, a może nie zrobić na nas większego wrażenia.
(prof. Analiza wzrokowa. Ocena wyglądu wina).
Pocałunek drugi: nos. Tutaj pojawia się nieco bardziej zwariowane spojrzenie na obiekt westchnień. Możemy określić, czy zapach jest przyjemny, czy niekoniecznie. Czy nas pociąga i chcemy więcej i więcej, czy odrzuca (choć nie powinna to być determinanta). To jest takie pierwsze objęcie, przytulenie i bardziej czuły uścisk czy całus w policzek. Tutaj oceniamy, czy zapach jest bardziej owocowy, kwiatowy, ziołowy, czekoladowy, czy ma w sobie dzikie nuty tytoniu, cedru czy skóry (tak, tak…one mogą być bardzo przyjemne). A być może jest nieskończoną zaskakującą mieszanką tych aromatów, która może tworzyć idealną harmonijną całość. To już jest ta nieco bardziej zobowiązująca obietnica. To jest takie drugie wrażenie, które często determinuje dalsze losy znajomości.
(prof. Analiza zapachowa. Ocena zapachu)
Pocałunek trzeci: usta. Ten najbardziej wyczekiwany, wytęskniony, a czasem wręcz wyśniony. Jest próbą spełnienia obietnicy danej przez pierwsze dwa całusy. I jeśli tylko podąży w swojej intensywności i/ lub delikatności, smakiem za aromatem, doznaniem za obietnicą. To jest ten ekscytujący moment, w którym dowiemy się, czy chcemy więcej i więcej. To właśnie tutaj jesteśmy w stanie w pełni ocenić nasz obiekt westchnień. Jego ciało, smak, intensywność, czas z jakim jego wspomnienie nie chce nas opuścić (finisz). I znów cała feeria smaków do odkrycia.
(prof. Analiza smakowa. Ocena smaku)
Czym może więc pachnieć i smakować wino? Wszystkim: owocami, ziołami, kwiatami, warzywami, przyprawami, aromatami skóry, orzechów, a bywa, że i bardziej syntetycznymi zapachami, jak np. benzyny lub „spalonych kabli”. Przecież wyobraźnia nie zna granic…
A czym smakuje wino? Życiem. Namiętnością, pasją, chęcią odkrywania, przygodą. Rozczarowaniem i złością. Nieokrzesaniem i frywolnością. Radością i smutkiem. Emocjami.
Fascynujący świat.