Ja wiem, że to tak mało dietetycznie, średnio zdrowo, tłuszcze trans same ganiają po talerzu,  a blaszki miażdżycowe robią się od samego patrzenia, ale… przyszedł do mnie ostatnio kolega po przepis na placki ziemniaczane. I w tym momencie oczy me przybrały cielęcy wyraz, pojawił się ślinotok, a przed oczami stanęło milion wspomnień. Złociste placuszki ziemniaczane mojej Mamy, podwórko przed blokiem i ona wołająca przez okno: „Kaaaaaasiaaaa…. Plaaaacki!”. Dla tych placków rzucało się wszystko. I trzepak, i podłużne brązowe batoniki w piaskownicy, które potem okazywały się zdecydowanie nie być batonikami, i deskorolkę, i niebieskiego Pelikana i leciało się na placki. Pamiętam też placki mojej Babci. Tutaj pojawiały się małe schody, bo jak były świeże, to były pyszne. Babcia niestety miała również tendencję do robienia placuszków hurtem i późniejszego odgrzewania ich na patelni. Matko, jak zamykam oczy to widzę siebie z tornistrem lecącą na pierwsze piętro kamienicy na Dębnikach i wręcz czuję ten zapach. Zdarzało się grymasić nad takim odgrzewanym, utopionym w mocno przechodzonym oleju, plackiem. Dziś za to zjadłabym ciężarówkę tych odgrzewanych placków, byle mieć możliwość zobaczenia Babci. Ale nie mam 🙁 I żadna ciężarówka niestety nie pomoże.
Kiedyś lubowałam się plackach ziemniaczanych ze śmietaną i cukrem, potem z samym cukrem. Jeszcze potem moja miłość do placków ewoluowała i jadałam je wyłącznie z pikantnym keczupem. Dziś wcinam z kwaśną śmietaną i kawiorem lub wędzonym łososiem. Ale placki ziemniaczane to placki ziemniaczane. Taki mały złocisty wehikuł czasu.

Poniżej mój przepis na placki. Najprostszy możliwy. Bez dodatku mąki. Wyjdą nawet z młodych ziemniaków. Każdemu 🙂

Składniki (zwykle wychodzi mi ok. 6 placków) :
6 średnich ziemniaków
2 nieduże cebule
2 jajka
sól do smaku
olej do smażenia
śmietana „18”
czarny lub czerwony kawior/wędzony łosoś

Przygotowanie:
Ziemniaki i cebulę ścieram na tarce o małych oczkach. Kiedyś miałam fazę na placki z kombimaszyny na T, ale zdecydowanie zarzuciłam ten proceder. Zbrodnia na placku! Dodaję odrobinę soli wg uznania i zostawiam na chwilę. Następnie dokładnie i mocno odciskam ziemniaczane wiórki z nadmiaru wody. Dodaję jajka i dokładnie mieszam. Na patelni rozgrzewam olej – taką ilość, żeby placki w nim swobodnie „pływały”. Następnie nakładam na rozgrzany tłuszcz plackowe ciasto i smażę na złoto. Warto sprawdzić wcześniej, czy olej jest dobrze rozgrzany wrzucając nań odrobinkę ciasta. Jak skwierczy i wypływa to znaczy, że jest ok. Gotowe placki odsączam z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.

Serwuję ze śmietaną oraz kawiorem i/lub wędzonym łososiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *