Są momenty, że tęsknię za Chorwacją tak bardzo, że sprawia mi to niemal fizyczny ból, a łzy same napływają do oczu. Tęsknię za wiatrem w żaglach i włosach, zapachem tamtejszego powietrza, za słonawym posmakiem na ustach i niezwykłym aromatem lokalnych win i ziół. W takich momentach na chwilę pomagają książki, zdjęcia, planowanie kolejnych rejsów oraz oczywiście kuchnia. Hmm… czasem myślę, że urodziłam się zdecydowanie nie tam, gdzie trzeba. Z daniem, które dziś Wam zaprezentuję spotkałam się w jednej z fantastycznych restauracji w Splicie – Zinfandel. Zresztą muszę w końcu usiąść i zredagować dla Was teksty z ostatniego mojego pobytu w Słowenii i Chorwacji – przypilnujcie mnie, bo było ciekawie i pysznie 🙂
Składniki:
1 kg muli
1 butelka białego wytrawnego wina
3-4 szalotki
Kilka gałązek świeżego tymianku
1/3 kostki masła (może być i 1/2)
Opakowanie suszonych fig
Bagietka
Przygotowanie:
Figi kroimy na nieduże kawałki i zalewamy na chwilę gorącą wodą, tak aby były jedynie nią przykryte.
W sporym rondlu roztapiamy masło i szklimy na nim drobno posiekaną szalotkę. Dodajemy tymianek oraz figi wraz z wodą z moczenia.
Wlewamy wino i przez chwilę gotujemy na wolnym ogniu tak, aby sos odrobinę zredukował się (zagęścił).
Do gotującego się sosu wrzucamy partiami mule – po ok. 10-15 sztuk i gotujemy dopóki nie otworzą się. W przypadku zakupu żywych muli ważne jest, aby sos był naprawdę wrzący.
UWAGA: małże, które się nie otworzą wyrzucamy i nie eksperymentujemy z nimi – nie nadają się do spożycia, a zatrucia owocami morza należą do tych najcięższych i mogą skończyć się hospitalizacją. Sprawdzone i potwierdzone. Dlatego również warto zaopatrywać się w mule w sprawdzonych miejscach.
Gotowe małże przekładamy do miseczek i polewamy pozostałym sosem. Serwujemy ze świeżą chrupiącą bagietką maczaną w sosiku.
Do tego dania podajemy białe wytrawne wino w odpowiedniej temperaturze. U mnie był to oczywiście chorwacki Pošip (również i on był w garze), ale znakomicie sprawdzi się również zdecydowanie łatwiej dostępne w Polsce Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii lub Furmint.
Jeśli z kolei będziecie mieli okazję delektować się tym daniem w Chorwacji, polecam wybrać właśnie Pošip, Maraštinę, Grk lub endemiczny szczep z Pagu – Gegić o lekko słonawym posmaku z wyraźnymi aromatami tymianku i szałwii (nie ukrywam, jeden z moich ulubieńców).