Roberta Makłowicza uwielbiam. Uwielbiam za podróże kulinarne, za historie, za sposób opowiadania, za dania, za serdeczność. Przed wakacjami w Chorwacji namiętnie oglądaliśmy „Makłowicza” i trasę wytyczaliśmy po trosze tak, żeby załapać się za dalmackie smakołyki przez niego polecane. I tak trafiliśmy do Splitu. Ojj jak żałowałam, że mieliśmy tam tylko 1,5 dnia i że nie zdążyłam załapać się na splitski targ rybny. Tak bardzo chciałam skosztować tamtejszego specjału, czyli vlasulii. No cóż, tę przyjemność zostawię sobie na inną okazję.
Trafiliśmy natomiast do restauracji Ostarija u Widziakovi. Miejsce jest tak magiczne, że zanim przejdę do jedzenia, napiszę kilka słów o samej restauracji. Nawigacja idealnie doprowadziła nas pod same drzwi i… weszliśmy do totalnej rupieciarni. Z której zresztą bardzo szybko pogonił nas „na ogródek” średnio miły kelner. Dość długą chwilę niecierpliwie czekaliśmy na obsługę szczególnie, że było gorąco jak w piekle, a nam marzył się kufel ziiimnego piwa. Po chwili kelner został „odczarowany” moją łamaną chorwacczyzną, a na informację, że jesteśmy z Polski prawie podskoczył z radości. Od razu zaczął opowiadać o Makłowiczu, kazał zabrać piwo i poprowadził nas w miejsce, z którego wcześniej nas przegonił, a mianowicie do wnętrza restauracji. Z wypiekami na twarzy opowiadał o historii miejsca, a że Konopa w tym samym miejscu nieprzerwanie istnieje i prowadzi działalność gastronomiczną od 1799 roku, to było o czym opowiadać. Wśród niezliczonych zdjęć i autografów gwiazd (nie tylko) chorwackiej estrady, polityków i innych gwiazd usiłował znaleźć podpis Pana Roberta – z marnym skutkiem 😉 Wnętrze restauracji to piwnica, w której ktoś postanowił zmieścić absolutnie całą historię miejsca. Obiad można zjeść na zabytkowej porcelanie, której sygnatury wskazują na XVIII-XIX wiek, wśród niezliczonej ilości bibelotów, zdjęć, rzeźb, obrazów, przedwojennych radio, siedząc przy secesyjnym stole. Obłęd! To po prostu trzeba zobaczyć. Zimne piwko dopiliśmy przy „stoliku Pana Roberta” – stolik ten zresztą był dla naszego kelnera bardzo ważny – kto wie, może panowie się przyjaźnią.
No ale przecież miałam pisać o jedzeniu. W sumie mogłabym to ująć jednym słowem… no może dwoma, a byłyby to „magia” i „poezja”. M na przystawkę zamówił sobie zupę „ Juva o’ plodova mora i powiem tak: nigdy nie miałam okazji zjeść tak doskonałej, tak esencjonalnej zupy z owocami morza. Idealnie kremowa, zdecydowanie nie dietetyczna, gdyż zabielana śmietaną, ale jak dla mnie właśnie tak powinna smakować idealna zupa z owoców morza. Do tego malutkie, mięsiste kreweteczki, które nigdy nie widziały glazury ani zamrażalnika. Idealnie doprawiona, nie za ostra i przede wszystkim, co często w przypadku takich zup się zdarza, nie mdła. Coś niesamowitego. Na drugie danie M uraczył się cudnym daniem o nazwie Tuna na brujet s prilogon / njoki. Był to idealnie przyrządzony stek z tuńczyka sosie pomidorowo paprykowym serwowany „s njokima”, czyli w sumie takimi naszymi kopytkami. No… może tamte były ciut delikatniejsze. Całość obłędna.
Ja z kolei zamówiłam sobie specjalność zakładu, czyli Pašticadę – tradycyjne danie de Splitu. A są to plastry wołowiny szpikowanej warzywami w sosie mięsnym, podane również z „njokima”. Przygotowanie tego dania polega na wielogodzinnym duszeniu pieczeni wołowej wraz z warzywami, a następnie przetarcie powstałego sosu przez sitko o bardzo drobnych oczkach. Dzięki temu uzyskano idealnie aksamitny, kremowy sos i.. wyglądało na to, że wcale a wcale nie był zagęszczony mąką. Pyszne, sycące, idealnie doprawione danie, które zamierzam powtórzyć we własnej kuchni.
Całkowicie już rozpłynęliśmy się nad deserem Rožata, czyli creme caramel, który był po prostu idealny.
Słowo daję, że w życiu nie jadłam tak doskonale przygotowanego tego deseru, choć wcale nie należy on do trudnych. W tym przypadku był wspaniale wyważony i gładziutki – idealne zwieńczenie wspaniałego obiadu.
Podsumuję krótko: wspaniała restauracja o niesamowitym klimacie. Swojska, prawdziwa splitska kuchnia i „serce kucharza na talerzu”. Jeśli tylko będziecie w Splicie, koniecznie odwiedźcie to miejsce. Sprawdzone und potwierdzone J
http://www.ostarijauvidjakovi.eu/hr/