fbpx

Roberta Makłowicza uwielbiam. Uwielbiam za podróże kulinarne, za historie, za sposób opowiadania, za dania, za serdeczność. Przed wakacjami w Chorwacji namiętnie oglądaliśmy „Makłowicza” i trasę wytyczaliśmy po trosze tak, żeby załapać się za dalmackie smakołyki przez niego polecane. I tak trafiliśmy do Splitu. Ojj jak żałowałam, że mieliśmy tam tylko 1,5 dnia i że nie zdążyłam załapać się na splitski targ rybny. Tak bardzo chciałam skosztować tamtejszego specjału, czyli vlasulii. No cóż, tę przyjemność zostawię sobie na inną okazję.

20160730_154753

Trafiliśmy natomiast do restauracji Ostarija u Widziakovi. Miejsce jest tak magiczne, że zanim przejdę do jedzenia, napiszę kilka słów o samej restauracji. Nawigacja idealnie doprowadziła nas pod same drzwi i… weszliśmy do totalnej rupieciarni. Z której zresztą bardzo szybko pogonił nas „na ogródek” średnio miły kelner. Dość długą chwilę niecierpliwie czekaliśmy na obsługę szczególnie, że było gorąco jak w piekle, a nam marzył się kufel ziiimnego piwa. Po chwili kelner został „odczarowany” moją łamaną chorwacczyzną, a na informację, że jesteśmy z Polski prawie podskoczył z radości. Od razu zaczął opowiadać o Makłowiczu, kazał zabrać piwo i poprowadził nas w miejsce, z którego wcześniej nas przegonił, a mianowicie do wnętrza restauracji. Z wypiekami na twarzy opowiadał o historii miejsca, a że Konopa w tym samym miejscu nieprzerwanie istnieje i prowadzi działalność gastronomiczną od 1799 roku, to było o czym opowiadać. Wśród niezliczonych zdjęć i autografów gwiazd (nie tylko) chorwackiej estrady, polityków i innych gwiazd usiłował znaleźć podpis Pana Roberta – z marnym skutkiem 😉 Wnętrze restauracji to piwnica, w której ktoś postanowił zmieścić absolutnie całą historię miejsca. Obiad można zjeść na zabytkowej porcelanie, której sygnatury wskazują na XVIII-XIX wiek, wśród niezliczonej ilości bibelotów, zdjęć, rzeźb, obrazów, przedwojennych radio, siedząc przy secesyjnym stole. Obłęd! To po prostu trzeba zobaczyć. Zimne piwko dopiliśmy przy „stoliku Pana Roberta” – stolik ten zresztą był dla naszego kelnera bardzo ważny – kto wie, może panowie się przyjaźnią.

No ale przecież miałam pisać o jedzeniu. W sumie mogłabym to ująć jednym słowem… no może dwoma, a byłyby to „magia” i „poezja”. M na przystawkę zamówił sobie zupę „ Juva o’ plodova mora i powiem tak: nigdy nie miałam okazji zjeść tak doskonałej, tak esencjonalnej zupy z owocami morza. Idealnie kremowa, zdecydowanie nie dietetyczna, gdyż zabielana śmietaną, ale jak dla mnie właśnie tak powinna smakować idealna zupa z owoców morza. Do tego malutkie, mięsiste kreweteczki, które nigdy nie widziały glazury ani zamrażalnika. Idealnie doprawiona, nie za ostra i przede wszystkim, co często w przypadku takich zup się zdarza, nie mdła. Coś niesamowitego. Na drugie danie M uraczył się cudnym daniem o nazwie Tuna na brujet s prilogon / njoki. Był to idealnie przyrządzony stek z tuńczyka sosie pomidorowo paprykowym serwowany „s njokima”, czyli w sumie takimi naszymi kopytkami. No… może tamte były ciut delikatniejsze. Całość obłędna.

20160730_162915

 

Ja z kolei zamówiłam sobie specjalność zakładu, czyli Pašticadę – tradycyjne danie de Splitu. A są to plastry wołowiny szpikowanej warzywami w sosie mięsnym, podane również z „njokima”. Przygotowanie tego dania polega na wielogodzinnym duszeniu pieczeni wołowej wraz z warzywami, a następnie przetarcie powstałego sosu przez sitko o bardzo drobnych oczkach. Dzięki temu uzyskano idealnie aksamitny, kremowy sos i.. wyglądało na to, że wcale a wcale nie był zagęszczony mąką. Pyszne, sycące, idealnie doprawione danie, które zamierzam powtórzyć we własnej kuchni.

20160730_162938

Całkowicie już rozpłynęliśmy się nad deserem Rožata, czyli creme caramel, który był po prostu idealny.

20160730_165453

Słowo daję, że w życiu nie jadłam tak doskonale przygotowanego tego deseru, choć wcale nie należy on do trudnych. W tym przypadku był wspaniale wyważony i gładziutki – idealne zwieńczenie wspaniałego obiadu.

Podsumuję krótko: wspaniała restauracja o niesamowitym klimacie. Swojska, prawdziwa splitska kuchnia i „serce kucharza na talerzu”. Jeśli tylko będziecie w Splicie, koniecznie odwiedźcie to miejsce. Sprawdzone und potwierdzone J

http://www.ostarijauvidjakovi.eu/hr/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *