Zasadniczo ten serniczek miał być zdecydowanie bardziej nawydziwiany, ale we własnej 9m kuchni zgubiłam paczkę kakao 😉 a że za oknem zimno, smogowo i przenikliwie, to sklep okazał się zbyt dużym wyzwaniem. Przepis na ten wynalazek jest bajecznie prosty i wyjdzie również w postaci mniej białkowej, czyli bez dodatku odżywki, jednak wtedy o smak „ciasteczek” trzeba będzie zadbać inaczej.

Składniki:
250 g półtłustego twarogu
350 g naturalnego jogurtu
2 łyżki miodu
2 miarki odżywki białkowej o smaku „Cookies and cream” (Whey Gold, Optimum)
5 łyżeczek żelatyny (lub agaru)
Pestki słonecznika i pestki dyni

Kisiel:
0.5 litra wody
3 łyżki mąki ziemniaczanej
0,5 szklanki (ok. 150-200ml) soku wiśniowego (miałam akurat taki domowy, niesłodzony, zupełnie naturalny)
1,5 – 2 łyżki ksylitolu – tutaj panuje pewna dowolność. Jeśli nie jesteście „dietetyczni” można użyć ok. 3 łyżek cukru – zależy jak słodkie kto lubi.

Przygotowanie:
Żelatynę zalałam niewielką ilością wody i odczekałam, aż napęcznieje.
Twaróg, jogurt i miód zmiksowałam na gładką masę. Dodałam odżywkę oraz napęczniałą żelatynę i ponownie zmiksowałam. Rozlałam do słoiczków (wyszło mi 5 porcji) i wstawiłam do lodówki do stężenia.
Z 0,5 litra wody odlałam jedną niewielką szklankę. Wodę zagotowałam z ksylitolem, wlałam sok. W odlanej szklance wody rozpuściłam mąkę ziemniaczaną i dodałam do gotującej się wody z sokiem i jeszcze raz zagotowałam. Konsystencję „kisielową” udało mi uzyskać od razu. Przestudziłam.

Stężałe serniczki posypałam odrobiną słonecznika i pestek dyni i na wierzch nałożyłam stężały kisiel. Idealna rzecz na śniadanko lub posiłek potreningowy.

One comment on “Proteinowy ciasteczkowy serniczek na zimno”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *