Wczoraj po południu dostaliśmy strrrrrrrasznego napadu… Napadu na doskonałą domową pizzę. A ponieważ M. robi najlepsze ciasto na pizzę, którego w dodatku sekretem nie chce się podzielić nawet ze mną, to podział obowiązków był prosty. On zajmuje się ciastem, ja wybieram składniki i wino. Przyznam, że miałam ochotę z jednej strony na prostotę, a z drugiej strony na coś mniej oczywistego niż klasyczna Margherita czy, obecnie już ze względu na często kiepskiej jakości produkty, pospolita Parma. Szybkich zakupów dokonałam w oryginalnej włoskiej salumerii. Do tego wino. Tutaj sprawa komplikowała się o tyle, że na czubku języka wręcz czułam smak, o który mi chodzi. Krótka degustacja nie wchodziła w grę, bom przecież pani kierowniczka i za kółkiem alkohol w żadnej ilości i w żadnej postaci NIE ISTNIEJE. I jak tak sobie rozmyślałam o tym winie stojąc w korku zobaczyłam sklep, obok którego codziennie przejeżdżam (i to nie raz), a jakoś nigdy nie byłam. Szybka decyzja – rzucimy okiem na asortyment. Dzięki sprawnej pomocy Pana z obsługi wybrałam dwie butelki „czerwieni” i dawaj do domu majstrować pizzę. Jeszcze tylko ser nie dawał mi spokoju. Przypomniałam sobie o niedawno otwartej fromażerii, do której, choć mieszkam prawie za rogiem, jakoś do tej pory nie było mi po drodze. Szybki rzut okiem, króciutka degustacja i zaopatrzona w smakołyki, nie dając się kusić innym interesującym sklepom pognałam w stronę domu.
Ze zrobionego przez M. ciasta wyszły dwa placki, przy czym w obu zwykły sos pomidorowy zastąpiłam pastą pomidorową z borowikami, czosnkiem i oliwą (CasaRinaldi):
Pizza 1: pasta z borowikami / crudo / raclette z pieprzem / oliwki
Pizza 2: pasta z borowikami / pikantne włoskie salami / raclette naturalny / skwarki z mangalicy / oliwki
Podane oczywiście z oliwą wg uznania.
Wino: Bio L’Auratae Nero d’Avola Sicilia IGT
Organiczne, ekologiczne czerwone wino z Sycylii z winnic Trapani, z winogron zebranych na początku października. Ma przepiękną rubinową barwę. W smaku dominują czerwone owoce, głównie maliny. Wraz z czasem i „nabraniem” powietrza taniny łagodnieją i do malin dołączają delikatne nuty wanilii. Bogate, pełne, dobrze zbudowane. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to wino. Na pewno dokupię do domowej „piwniczki”.