Zima chyba w końcu zawitała na dobre. Wprost uwielbiam białe krajobrazy, zimowe gotowanie na ogniu, mrozik szczypiący w nos i… łapanie płatków śniegu na język. Tak, wiem, w tym wieku nie wypada, ale jeszcze nikt nie przyłapał mnie na gorącym uczynku. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem ?Do tego narty, łyżwy, lepienie bałwana i inne drobne przyjemności.
W przypadku zimy nie lubię tylko jednej kwestii nierozerwalnie niestety z nią związanej. A mianowicie nie lubię marznąć. Więc gdy już się tak nałapię tych płatków i najeżdżę na różnych sprzętach, to uwielbiam wieczorową porą przygotować pysznego grzańca staropolskiego. A jak? A tak:
Składniki:
Butelka czerwonego wytrawnego wina (i lepiej jednak zainwestować w dobre wino)
2 surowe żółtka
1-2 łyżki miodu gryczanego
1 łyżka cukru
Kilka goździków
Solidna szczypta cynamonu lub kawałek kory
Opcjonalnie: 1 pomarańcza
Przygotowanie:
Żółtka wraz z cukrem ucieramy na pianę. Wino przelewamy do garnka, dodajemy goździki i cynamon i podgrzewamy, ale nie doprowadzamy do wrzenia i nie gotujemy. Zdejmujemy z ognia i dodajemy miód.
Wyjmujemy goździki i korę cynamonową.
Gorące wino powoli wlewamy do żółtek z cukrem cały czas ubijając trzepaczką lub mikserem tak, aby całość nie zwarzyła się.
Naczynie z naszym grzańcem umieszczamy w np. misce lub innym garnku wypełnionym gorącą wodą i jeszcze chwilę ubijamy.
Rozlewamy do kubeczków lub odpowiednich szklanek i od razu podajemy.
Można serwować z plasterkiem pomarańczy.
To cudo rozgrzewa nawet moje lodowate serce 😉
Bon appetit!