Ponieważ sama jestem chwilowo na dosyć restrykcyjnej diecie z ograniczoną podażą węglowodanów, to oczywiście sporo majstruję w kuchni, żeby się choć napatrzyć na „cukier” i powąchać słodycza 🙂 fizyczne ciastki podlegają rozdawaniu, także… kto pierwszy ten lepszy 🙂
A tak serio. Jest to zdrowa i smaczna alternatywa dla klasycznych kupnych słodyczy. Całkiem miły sposób na nagły głód lub okołotreningowy zastrzyk energii, nawet dla osób odchudzających się – o ile osoba zje jedno ciastko, ale nie wszystkie na raz 🙂 (makroskładniki poniżej). I co najważniejsze – sama natura, bez żadnych konserwantów, stabilizatorów, cukru dodanego, uwodornionych tłuszczy czy sztucznych aromatów. Ten konkretny rodzaj ciastków (a będzie ich jeszcze kilka) można przechowywać w lodówce około tygodnia.
Składniki:
300g suszonych daktyli bez pestek
100g orzechów nerkowca
50g wiórków kokosowych
20g ekspandowanego amarantusa
Przygotowanie:
Do blendera najpierw wrzucamy daktyle i mielimy na dosyć gładką masę. Następnie dokładamy orzechy i wiórki kokosowe i mielimy ponownie. Dodajemy amarantu, dokładnie mieszamy i „masę” ciastkową mamy gotową. Nasza mieszanka początkowo wydaje się być sypka, jednak pod wpływem ciepła rąk zaczyna się ładnie lepić. Formujemy z niej kulki wielkości takiej, aby mieściły się w zagłębieniu dłoni, a następnie spłaszczamy formując ciasteczka. Można posypać dodatkową porcją wiórków kokosowych.
Jeśli chcemy uzyskać gładką masę, bez cząstek orzechów czy kokosa, to mielimy od razu całość.
Jeden ciastek powinien ważyć ok. 20 g i dla takiej wagi podaję wartości makroskładników:
75 kcal, 11g węglowodanów, 3g tłuszczu, 1g białka
Smacznego!
PS. Aby pozbyć się potencjalnych afla- i mykotoksyn oraz potencjalnych środków chemicznych zabezpieczających daktyle i orzechy przed pleśniami i innymi grzybami, przepłukuję je roztworem kwasu L-askorbinowego, czyli lewoskrętnej witaminie C (czystej, do oznaczania)