Babka parzona – muszę powiedzieć, że ten akurat przepis darzę wyjątkowym sentymentem. Robiła tę babę moja babcia, a ja odważyłam się na nią w zeszłym roku i… wyszła niesamowita. W ogóle bardzo lubię stare przepisy. Podoba mi się ten język, sposób wypowiedzi, słowa. Mają one w sobie jakiś rodzaj magii, czegoś niezwykłego, czegoś co sprawia, że człowiek nabiera szacunku do tworzonych przez siebie potraw. W moim odczuciu są ciepłe i jakieś takie hmm… eleganckie. Dziś przytoczę Wam przepis z książki Anieli Owoczyńskiej pt. „Najnowsza kuchnia warszawska zawierająca przeszło 1200 przepisów…” (Warszawa, 1914r.)
Babka parzona – przepis oryginalny
„ Dwa funty mąki suchej zalać kwartą gotującego się mleka, mieszając ciągle, by nie było grudek. Do tego dolać ćwierć funta drożdży rozpuszczonych w kwaterce letniego mleka i, dobrze wyrobiwszy, odstawić w ciepłe miejsce. Tymczasem rozbić 30 żółtek z funtem pudru, dodać je do rosnącego rozczynu, dodać 4 łuty słodkich migdałów tłuczonych, dwa łuty gorzkich i trochę araku, utrzeć trochę cytrynowej skórki; dodać jeszcze funt mąki, dolać trochę mleka, wybijać ciasto bardzo długo, dołożyć funt ciepłego masła i wybijać ciasto tak długo, aż zupełnie od łyżki odstawać będzie. Czem dłużej się ciasto wyrabia, tem staje się ono lżejsze i pulchniejsze. Do wszystkiego dodać trochę soli. Gdy ma dosyć, wkłada się je w formę, odstawia na kilka godzin w ciepłe miejsce. Dopiero gdy dobrze wyrośnie, wkłada się w nie bardzo gorący piec. Babek wyjdzie z tej ilości dwie; w formy trzeba nakładać tylko do połowy, by miało gdzie się podnosić. Ciasto w takiej babie powinno być ściślejsze niż na inne baby, bo wolne łatwo może opaść.”
Piękny przepis, prawda? A jak to ciasto ugryźć w naszych czasach, gdy praktycznie wszyscy posiadamy różnorakie roboty kuchenne? A proszę bardzo, przypominam jednak, że jest to przepis staropolski, czyli znacznie „cięższy” i na pewno słodszy od dziej szych receptur
Babka parzona – „tłumaczenie”
Składniki:
1200 g mąki
1 litr mleka
zaczyn przygotowany ze 100g drożdży rozpuszczonych w ¼ litra ciepłego mleka
30 żółtek (wystarczą M-ki)
400 g cukru pudru
50 g mielonych migdałów słodkich
15 g mielonych migdałów gorzkich
Arak do smaku
Skórka otarta z jednej cytryny
400 g masła
Szczypta soli
Dodatkowo odrobina masła i bułki tartej do wysypania formy.
Przygotowanie:
800g umieszczamy w misie robota i zaparzamy ją a pomocą 900 ml gorącego mleka cały czas dokładnie mieszając.
Dolewamy zaczyn drożdżowy i dokładnie wyrabiamy ciasto tak, aby wszystkie składniki połączyły się.
W międzyczasie dokładnie ucieramy na prawie biały kogel mogel żółtka z cukrem pudrem.
Do rosnącego rozczynu dodajemy kogel mogel, migdały, arak, sól oraz skórkę cytrynową. Mieszamy.
Następnie dodajemy jeszcze 400 g mąki i dokładnie wyrabiamy ciasto. Dodajemy masło, 100 ml mleka i bardzo dokładnie wyrabiamy ciasto.
Przelewamy ciasto do form wysmarowanych odrobina masła i oprószonych bułką tartą – jak w przepisie do połowy. Mnie z tej ilości wyszły aż 4 foremki średniej wielkości.
Pieczemy w 180 stopniach, grzanie góra-dół, na złoto sprawdzając wykałaczką stopień wypieczenia.
Ilość ciasta można sobie oczywiście proporcjonalnie zmniejszać.
Kto się odważy? 🙂
PS. Zostało Wam mnóóóóstwo białka. Polecam zrobić kolorowe beziki z TEGO przepisu 🙂 Ponieważ w szczelnym opakowaniu można je przechowywać nawet kilka tygodni, będą do popołudniowej kawki. A może na drobny upominek?