Pyszne Jadło u Małgosi – Strzelce
No cóż, trzeba przyznać, że dawno nie recenzowałam żadnej knajpy, bo i też prawdę mówiąc nic nie zwróciło mojej uwagi na tyle, by chwalić lub ganić. Z niespodziewaną pomocą przyszła wyjątkowo niepozorna restauracja o nazwie Pyszne Jadło u Małgosi zlokalizowana przy ulicy Głównej w Strzelcach, ok. 4 km od zjazdu z autostrady. Skusiły nas doskonałe oceny i zwykła polska domowa kuchnia („Maczki“ na autostradach jakoś już nie cieszą jak kiedyś…).
Pyszne Jadło u Małgosi
Powiem tak, gdyby nie upór GPS, to nie uwierzyłabym, że podjechaliśmy pod restaurację. Stary budynek GSu, który jak się dowiedzieliśmy był dawną pijalnią piwa, nie ma nawet szyldu, jedynie mały nadruk na drzwiach lokalu. Drzwi otwarte na oścież, a w środku żywego ducha. Niezrażeni weszliśmy do środka i naszym oczom ukazała się, co tu dużo mówić, sala restauracyjna wyjęta żywcem z PRLu. I… tak po prawdzie ma to swój wyjątkowy klimat.
Wzięliśmy menu i nastąpił czas wyboru potraw.
M zamówił czerninę z domowym makaronem oraz sandacza w sosie koperkowym, ja z kolei połasiłam się jedynie na klasycznego devolay‘a z ziemniaczkami puree i surówkami. Na początek, pani kelnerka musiała skonsultować, czy jeszcze jest czernina. JESZCZE. Czyli robią niedużo i na świeżo. Dobry znak. Ja co prawda amatorką czerniny nie jestem, ale M to koneser. Ponoć była wybitna. Cóż, muszę wierzyć na słowo, ponieważ to najzwyczajniej w świecie absolutnie nie moje smaki i zbyt mała skala porównawcza. U M. przeciwnie. Za to sandacz? Chyba pierwszy raz w życiu próbowałam wspaniale przyrządzonego sandacza. Soczysty, mięciutki i rozpływający się w ustach w idealnie doprawionym sosie. I nawet fryty były domowe! Mój devolay „rozklepany“ i zrobiony na świeżo tuż przed podaniem. Superchrupiąca „skórka“ i mnóstwo masła w środku. Puree jak u mamy. Generalnie Pani Małgosia nie skąpi na dobrym masełku 😉 Gdy zaczęliśmy się powoli zbierać, wyszła do nas sama Pani Małgosia, żeby na własne oczy zobaczyć takiego amatora czerniny, porozmawiać i poopowiadać o historii miejsca. Ale już tej tajemnicy Wam nie zdradzę… Musicie pojechać i posłuchać opowieści Pani Małgosi.
PS. Zwróćcie uwagę na te talerze 😀
Foto w galerii 🙂