Nie dość, że jestem chora na 10 fajerek, to jeszcze na polu szaro, buro i ponuro. A wiadomo, że jak pada (i się choruje), to dzieci się nudzą. A jak się nudzą, to wymyślają niestworzone rzeczy 😉 Poza tym chory organizm, trzeba dobrze odżywiać, żeby miał siłę do regeneracji J Więc jak już udało zwlec się z łóżka, to z tęsknoty za wiosną zrobiło mi się coś takiego:

Składniki:
250 g twarogu
250 g jogurtu naturalnego
200 g czekolady
3-4 łyżeczki żelatyny
1 pomarańcza
½ opakowania galaretki pomarańczowej
Kwiaty jadalne

Przygotowanie:
Czekoladę rozpuściłam kąpieli wodnej, a następnie zmiksowałam wraz z twarogiem i jogurtem. Żelatynę rozpuściłam w kilku łyżkach gorącej wody, dodałam do serowo-czekoladowej masy i ponownie zmiksowałam. Masę przelałam do silikonowej foremki na muffiny, którą uprzednio posmarowałam odrobiną masła. Wstawiłam do zamrażalnika na ok.1,5 godziny tak, że po wyjęciu serniczki były lekko zmrożone na tyle, że dawały się bez problemu wyjąć z foremek, lecz nie tyle, żeby trzeba je kroić piłą.

Pomarańczę dokładnie umyłam, obrałam ze skórki i podzieliłam na „ząbki”. Następnie każdy „ząbek” obrałam z białej błonki (kto mnie zna pewnie przypuszcza jak wiele niecenzuralnych padło słów przy tej czynności 😉 ). Pokroiłam w drobną kostkę i zagotowałam w niewielkiej ilości wody (ok. 400-500 ml) i dodałam pół opakowania galaretki pomarańczowej. Zostawiłam do wystygnięcia.

Po wyjęciu z foremek czekoladowe serniczki udekorowałam kwiatami i zaserwowałam z frużeliną pomarańczową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *