Felieton z serii „anonimowe wyznanie”
„Dni coraz krótsze, cienie coraz dłuższe”
Zimą, gdy wcześnie robi się ciemno, przy okazji gotowania lubię obserwować życie innych ludzi. Nie, nie jestem obsesyjnym podglądaczem. Po prostu czasem patrzę jak żyją inni i snuję w głowie rozmaite scenariusze. I opowiadam sobie różne historie, niczym bajki na dobranoc 🙂
Np. zastanawiam się, co też całymi popołudniami, wieczorami i nocami pisze dziewczyna z drugiej klatki. Kim jest, co tworzy, czy ją znam, może czytałam coś, co wyszło spod jej ręki. Może jest pisarką. A może tłumaczką. A może po prostu próbuje sklecić pracę dyplomową… no ale tyle lat? 😀
Zastanawiam się, czy jest szczęśliwa w wynajmowanym małym pokoiku. Dlaczego nie stara się wyrwać. A może stara się, tylko cały czas idzie nie tak. A może taki stan rzeczy jej odpowiada…
Albo parka z pierwszego piętra… o! oni to chyba lubią być podglądani ;)ale wiem, że to dobrzy ludzie. Swoją akcję „adopcyjną” zaczęli od jednego niesfornego pieska, który na uszach swobodnie mógł latać. Cóż… pies do uszu dorósł, natomiast do towarzystwa pojawiły kolejne dwa kundelki. O gustach się nie dyskutuje i ponoć każdy pies i każde dziecko są najśliczniejsze, ale te dwa kundelki zdecydowanie urodą nie grzeszą. Za to miłości mają, że o ho ho! Ta Dziewczyna z Pierwszego Piętra też coś tworzy. Ma w kuchni stolik, przy którym często i długo robi jakieś notatki. Może blog o gotowaniu? A może pisze książkę? A może pamiętnik? Czasem proces twórczy jest bardzo ekspresyjny – dynamiczny krok, mocna gestykulacja. Ale wiem, że na bank kocha psy 😉
Strasznie mi jest szkoda Pani z Drugiego Piętra. Jakieś pół roku temu Pani umarł mąż, Pan Alfred. Po bardzo jak się okazało krótkiej, ale za to skutecznej chorobie. Widać było, że bardzo się kochają. Gdy Pan Alfred żył, bywały tam dzieci, wnuki… A teraz? Często widzę, jak Pani z Drugiego Piętra siedzi na krzesełku na balkonie i często kryje twarz w dłoniach. Wieczorami siada w fotelu (chyba męża) i szlocha. Pan Alfred miał brata, Pana Taksówkarza. Pan Taksówkarz jeździ sam dla siebie, nie żadnego korpo i czasem odwiedza Panią z Pierwszego Piętra. Szkoda, że zdecydowanie częściej woli siedzieć pod kamienicą, w swoim stareńkim Saabie i ładować flaszkę wódki. Co robi potem – pojęcia nie mam. Zresztą nie wiem, czy chcę wiedzieć. Pani z Drugiego Piętra nagle stała się bardzo osamotniona. Nikt nie bywa, nikt nie odwiedza… Czasem zastanawiam się, czy nie zrobić jakiegoś ciastka i zwyczajnie do niej nie pójść, ale wstyd mi. Co jej powiem? Że gapię się na nią z naprzeciwka, że wiem że cierpi. Że serce mi się kraje, gdy widzę jak bardzo jest samotna? Pierwsze co zrobi, to wezwie policję 😉
JJest też ciekawe Trzecie Piętro. Mąż Młodej Dziewczyny jest żołnierzem na misjach. Dziewczyna mieszka wraz z Rodzicami i Brzdącem. Dziewczyna jak dziewczyna, Brzdąc jak brzdąc, Rodzice jak rodzice, ale słowo daję nieczęsto można obserwować taką radość, jak Mąż-Żołnierz wraca do domu. To są emocje, których może doświadczyć chyba tylko taka Dziewczyna i taki Mąż-Żołnierz. Niesamowite!
Ha! Jest i parter… cały parter zajmują studenci… O nich i ich rozmowach o życiu chyba napiszę osobny felieton (?).
Ile ludzi, tyle historii. Czasem chciałoby się je odkryć, a czasem lepiej, żeby pozostały tylko w głowie. Lubię zimowe wieczory.