Szanowni Państwo, Ladies and Genetelman – sztos jakich mało!
Tutaj nie ma co się rozpisywać. Knajpa rewelacja. W końcu w Krakowie zjadłam udon praktycznie taki jak w jednej z tokijskich knajp „dla lokalsów”.
Genialny, sprężysty makaron, delikatny bulion, choć i tak odrobinkę „zeuropeizowany” (czyt. bardziej słony, ale my już mamy jakieś chyba genetyczne predyspozycje to poprawiania naturalnych smaków). Ja spałaszowałam udon z przepysznym panierowanym słodkim tofu, M zaś wybrał z warzywami w tempurze. Do wypróbowania jeszcze kilka pozycji, więc na wybór tej jedynej miłości udonowej na ziemi krakowskiej dajcie mi jeszcze czas. Na lody sezamowe już się nie załapałam, ale liczę to niebawem nadrobić 🙂
W karcie do wyboru także dodatki, w tym moje ulubione jajko z płynnym żółtkiem, kimchi, czy warzywa/grzyby w tempurze. Tempura sama w sobie lekka jak chmurka i idealnie chrupiąca. Ktoś tu zdecydowanie wie co i jak się robi 🙂
Do tego bardzo fajny wybór sake, win oraz piwko od Trzech Kumpli.
Wiecie, że mam bzika na punkcie ceramiki? Wiecie. W tutejszych czarkach na sake zakochałam się bez pamięci i po prostu MUSZĘ je mieć 😀
W jakiejś jednej recenzji wyczytałam porównanie wystroju lokalu do berlińskich, czy też nowojorskich ramenowni. Dla mnie to zdecydowanie japoński patencik z otwartą kuchnią i długą ladą do siorbania kluch, ale jak kto woli. Do tego kilka przytulnych stolików i zrobiła nam się bardzo przyjemna restauracja.
Troszeczkę mi szkoda, że dostępne są tylko opcje wege, ale i tak chodzić i wielbić będę.
Błagam, nie zepsujcie tego <3
Rakowicka 14A w Krakowie to miejsce obowiązkowe!