Książkę tą wysępiłam od mamy. Już jak mi ją dawała, to widziałam na jej buzi szelmowski uśmieszek mówiący „no ciekawe, co powiesz”.
Cóż mogę powiedzieć… Do tej pory po przeczytaniu tej książki odczuwam lekki dysonans. Sposób narracji jest jak dla mnie tak irytujący, że ciężko było mi się z nim oswoić. Ale, że jestem typem człowieka, który jak coś zaczyna, to lubi to coś skończyć, to zaparłam się. Przeczytałam. No prawie całą bo niektóre akapity były dla mnie absolutnie nieczytalne. Choć ogólnie nie jestem człowiekiem zbyt wierzącym, to jednak mieszanie Boga (jakiegokolwiek) i wiary w gary jest jednak średnio zjadliwy. No chyba, że Pan Zaremba gotuje tak, że przed spożyciem trzeba się pomodlić 😉 Po zastanowieniu doszłam jednak do wniosku, że w sumie są to prywatne poglądy Autora i ma prawo do ich głoszenia. Jeśli chciał wydać z nimi książkę, to mu się udało. Szacun.
To, że kasza jaglana jest zdrowa nie ma najmniejszych wątpliwości. Jednak daleka jestem od gloryfikowania pojedynczych produktów i prezentowania ich jako „cudownego remedium na wszystko” (tak samo jak wkurza mnie podnoszenie mięsnych odpadków do rangi produktu ekskluzywnego – patrz policzki wołowe czy „pastrami” – kto z Was zna mnie osobiście wie, że będę tego bronić jak niepodległości 😉 ). Intryguje mnie sposób tytułowania się Autora – „Specjalista medycyny komórkowej”? „Dyplomowany dietoterapeuta”? Św. Hildegardę litościwie przemilczę.
Czas najwyższy na coś miłego 🙂
Fajnie opisane produkty. Krótko, zwięźle i na temat – ot, taki zbiór względnie konkretnych informacji. Książka jest przepięknie wydana, okraszona naprawdę ładnymi zdjęciami, choć muszę przyznać, że sam Autor mógł się jakoś lepiej do zdjęć osóbki własnej ubrać, ponieważ wygląda trochę niechlujnie (a może to mój problem, że zwracam na takie rzeczy uwagę). W sumie fajne, holistyczne podejście do zdrowia i dobrego samopoczucia – w pełni zgadzam się z Autorem, że życie w harmonii jest ważnym elementem zdrowego życia.
Bardzo fajne i ciekawe przepisy. Na pewno będę je testować, więc i wrażenia z kuchni znajdą się na blogu.
Osobiście czytam takie publikacje z ciekawości, jednak dla osób uznających dietetyczne profesjonalne cegły, napisane nie zawsze zrozumiałym (bo jak by nie profesjonalnym) językiem za zbyt ciężkostrawne, jest to całkiem przyjemna alternatywa.
Ogólnie, jeśli kogoś nie doprowadzi do szału sposób narracji, książka do przeczytania, jednak przed wprowadzeniem takich diet w życie zalecałabym skontaktowanie się z dietetykiem i dobranie diety wg swoich potrzeb 🙂 Dobra dieta jest jak idealna suknia wieczorowa – powinna być szyta indywidualnie i na miarę 🙂