Marzenia… każdy jakieś ma. Moje ostatnimi czasy bardzo mocno się wykrystalizowały i przybrały formę małego różowego domku na wsi z widokiem na góry. Czemu akurat różowego? Bo taki już stoi. Ze ślicznymi zazdrostkami w oknach. Co więcej ma tyle lat, że całkiem prawdopodobna jest w nim obecność najprawdziwszego pieca kaflowego w kuchni – a wiecie co mi się marzy? I taki domek, i taki piec, i emaliowane garnki w kropki, i co więcej gotowanie i pieczenie na takim piecu. Na żywym ogniu. Smak drożdżowej buły ze śliwkami z takiego pieca (piekła moja prababcia) aż mam na języku, a wspomnienie grochówki  z pajdą świeżego chleba – domowego oczywiście, z pieca oczywiście – sprawia, że żołądek przykleja mi się do kręgosłupa. I tak strasznie chciałabym piec takie buły i chleb i gotować takie grochówki i wcinać te wszystkie specjały mając przed oczami ten widok na góry.

Nie pogardzę też własnymi kurami i innym żywym inwentarzem. Co prawda kompletnie nie wiem, kto też by ten inwentarz mordował celem ugotowania (oczywiście na piecu) pysznego domowego rosołu, więc zapewne kurczaki dożywać będą późnej kurzej starości a potencjalna świnka będzie miała swoje leże i piłeczki (koło pieca ;)). No i znając moje skłonności do ratowania nieszczęśliwych zwierzątek zostanę lokalną „doktorzycą Doolittle”. Ale wracając do rosołu…. Jaaaadłabym. W sumie na diecie, to jadłabym wszystko 😀

Ale co tam. Takie właśnie mam marzenie. Taki jest mój obraz życiowego szczęścia i spełnienia. I bardzo chciałabym się tym szczęściem dzielić. Z Wami. Rodziną i przyjaciółmi.

P.S. Tzn. jeść będziecie Wy (bo ja to na wiecznej diecie), więc jeśli chcecie wsiowego chleba ze smalcem, to proszę mnie wspierać 🙂

Tak. Właśnie czaruję tą rzeczywistość

Tak. Marzę o wyprowadzce na wieś

Tak. Wierzę, że słowo napisane ma większą moc J

Na zdjęciu wizualizacja demo 😀

marzenie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *