Niedawno M przyniósł do domu 5 kg białych szparagów. Trochę złapałam się za głowę, bo ilości jednak spore. Zupełnie niepotrzebnie się martwiłam. Po 4 dniach szparagów nie było, a oto, co między innymi powstało. Bardzo prosta, ale tak nieprawdopodobnie pyszna zupa, że po prostu musicie ją zrobić. W moim słowniku to tzw. kombozupa, czyli taka mogąca spokojnie zastąpić cały posiłek, a to sprawia, że jest idealna do wzięcia np. do pracy. Przepyszna i na ciepło, i na zimno. Co prawda M nie lubi, jak tak mówię, ale ta zupa to prawdziwa PETARDA 😉 Czuć delikatny smak szparagów i nie został on zdominowany smakiem wędzonki. No na prawdę… przepycha. A oto mój przepis:
Składniki:
300 g wędzonych kości wołowych
2 ćwiartki z kurczaka ekologicznego
8-10 dorodnych białych szparagów
„Włoszczyzna” – kupiłam taką tackę, w której skład wchodziły:
2 małe marchewki
1 nieduży korzeń pietruszki
kawałeczek selera
1 mała cebula
kawałeczek włoskiej kapusty
kawałeczek pora (tylko ta biała część)
sól do smaku (u mnie były to 3-4 łyżeczki)
cienkie plasterki wędzonego boczku
drobno posiekana natka pietruszki
2 – 2,5 litra wody
Przygotowanie:
Na wędzonych kościach, kurczaku i włoszczyźnie przygotowałam wywar. Trochę go odparowałam, żeby stał się bardziej „tęgi”.
Z wywaru wyjęłam mięso. Ćwiartki z kurczaka obrałam.
Szparagi obrałam, pokroiłam na mniejsze części, wrzuciłam do wywaru i gotowałam do miękkości.
Gdy szparagi zmiękły, dodałam mięso z ćwiartek z kurczaka i wszystko zmiksowałam na gładziutki krem.
Doprawiłam tylko solą do smaku.
Na suchej patelni podprażyłam plasterki boczku tak, aby powstały z nich chrupiące chipsy.
Zupę serwowałam z boczkowymi chipsami posypaną drobno posiekaną natką pietruszki.