Jakiś czas temu TUTAJ pisałam o opłakanych skutkach spożywania alkoholu. No ok… ale co zrobić gdy mleko… yyy tzn. wódeczka już się rozlała, a Was morduje kac morderca? Wypiszę jedynie w kilku krótkich punktach bo wiem, że na „wspomnieniu dnia wczorajszego” ciężko się czyta ?
- Trzeba nawodnić organizm – alkohol działa diuretycznie, czyli krótko mówiąc odwadnia. To stąd ta koszmarna suchość w ustach, sucha skóra i zapuchnięte oczęta. Jeśli żołądek odmawia współpracy (a bywa i tak), to wlewamy w siebie płyny powolutku – małą łyżeczką, co 2-3 minuty. W miarę jak bunt będzie ustawał, zwiększamy powoli ilość, np. do jednej łyżki.
- Co w takim razie pić? Na początek proponuję herbatkę miętową lub rumiankową, wodę z miodem i cytryną lub mój „napój reanimacyjny”, na który przepis podam na końcu. Bardzo polecany jest również oczywiście sok spod kiszonej kapusty, ogórków lub buraków. Soki spod kiszonek, jak i same kiszonki są bogate w minerały i witaminy, które pouciekały w trakcie imprezy wraz z kolejnymi kieliszkami ? Poza tym, pomimo kwaśnego smaku, działają na ustrój alkalizująco. Jeśli jednak wymiotujecie, to lepiej nie zaczynać nawadniania organizmu od nich, ponieważ mogą dodatkowo podrażniać śluzówkę i tak już zmaltretowanego żołądka. Dobrze zrobić również sok pomidorowy. Pomoże uzupełnić niedobory potasu, które stoją za drżeniem rąk i kołataniem serca. Warto również sięgnąć po fermetowane napoje mleczne – również mają działanie zasadotwórcze i pomagają w odtruwaniu ustroju.
- Unikajcie niesteroidowych leków przeciwzapalnych, szczególnie tych zawierających paracetamol – wątroba bardzo ich nie lubi, a umęczona utylizacją skutków szampańskiej zabawy może się poważnie zbuntować. I tu nie ma żartów. Paracetamolem stosunkowo łatwo się zatruć, na co podatny będzie zmęczony i odwodniony organizm, co może skończyć się niewydolnością wątroby.
- Trzeba coś zjeść – i tu zdania są podzielone. Co człowiek, to brzuszek i inaczej reaguje na pokarm. Sugeruję jednak odciążenie wątroby i trzustki i odpuszczenie sobie ciężkostrawnych potraw (np. wszelkiej smażeniny, grzybów, tłustych mięs). Dobrze zacząć od zwykłej kromeczki chleba.
- Dobrze będzie wstać mimo wszystko i wziąć prysznic. Oczyszczona skóra lepiej oddycha.
- Idźcie na spacer. Wiem, że może być ciężko, ale mając pod pachą butlę „napoju reanimacyjnego”, szybko dojdziecie do siebie.
- Jeśli jakimś cudem możecie patrzyć na alkohol i nie macie problemów żołądkowo – wątrobowych, wypijcie niskoprocentowe piwo – to świetny izotonik
Napój:
1,5 litra wody mineralnej (drogą wyjątku może być wysokozmineralizowana)
3-4 łyżki glukozy spożywczej
1 łyżka fruktozy
1 łyżeczka kwasu l-askorbinowego
¼ łyżeczki soli.
Całość dokładnie mieszacie i pijecie z częstotliwością i w ilości takiej, na jaką pozwala żołądek. Mnie stawia na nogi błyskawicznie. Myślę, że Wam też pomoże ?
Miłego (bezkacowego) weekendu!! ?